Gdy zabraknie ,,Manhattanu”,
Ciężkie będą czasy;
Nie kupisz w pobliżu chleba,
Rąbanki, czy kiełbasy.
Gdzie dziadki i babcie
Będą soczyście plotkować?
Że sąsiadce skradziono kapcie,
A Walek każe się w d… całować.
Co to będzie za panika?
Życie towarzyskie całkiem umrze!
Pogadać z Ruskim, to do Wierzbnika,
A flaszeczkę? benzynowo – wódczaną;
Gdzie kupisz? W Stykowie – w tundrze?
Gdzie „plecaczki” – łaziki,
Na wagarach w tłum się zaszyją?
Gdzie się wyniosą handlowe kliki?
Które z naszych emerytur żyją!
Co to będzie, co to będzie?!
Starachowicki – mądry – Narodzie!
Smutno wszędzie, głucho wszędzie,
Nawet zgnilizną nam nie posmrodzą!
A najbardziej to mi żal;
Portfelo – pijanych jarmarków,
Gdzie handlarze robią szmal,
A ceny rosną jak śpiew kanarków!