logo

Wiosenny Salon Literacki, Starachowice 2014 r.
Rozmowa z kolegą, poetą - Waldemarem Podworskim
Wiosenny Salon Literacki, Starachowice 2014 r.
Prezentacja własnych wierszy
Złote Gody
Starachowice, 9 października 2013 r.
Medal za długoletnie pożycie małżeńskie
Starachowice, 9 października 2013 r.
biblioteka 17 01 2015 10Bogumił Wtorkiewicz
Recenzja tomiku wierszy Sergiusza Wiśniowieckiego - "Śmiechu warte".
 
Satyryczny tomik poetycki Sergiusza Wiśniowieckiego to wytrawna satyra na sprawy polskie przeszłe, teraźniejsze i przyszłe. Treść tej publikacji jest rodzajem społeczno-politycznej historii w śmiechu.
Książka jest starannie wydana. Kartonowa, lakierowana okładka. Na niej stosowny rysunek. Z dwóch stron budowa torów kolejowych tak zaplanowana genialnie, że tylko jedna nitka szyn zetknęła się ze sobą. Coś w rodzaju służby zdrowia - jeden pacjent może być przyjęty do szpitala, drugi już nie. Na ostatniej stronie okładki notka biograficzna autora i jego zdjęcie. Twarz inteligentna i rozumna. Chciałbym takie twarze spotykać na polskich ulicach.
Wiersze Wiśniowieckiego są po wsze czasy wiecznie żywe w krajobrazie naszej rzeczywistości. Autor przytacza nazwy różnych partii, które kiedyś były znane w „wesołych miasteczkach” podczas przedwyborczych spędów mieszkańców. Dzisiaj te partie rozłożyły się na śmietniku historii. Partie rozkładają się, rodzą się nowe ale przywary ludzkie tkwią. Powstają nowe nazwy pod przywództwem tępoty umysłowej, chamstwa, nienawiści i ideologicznego bełkotu. Autor w doskonały sposób łapie to „badziewie narodowe”. Te dwa słowa zaczerpnięte są z jego wiersza „Bubel!!!”. To historia najnowsza. O czym?

„Stadion Narodowy... był Dziesięciolecia.
        Obecnie – kryte boisko za nasze miliardy
        To bubel tysiąclecia...”
Czy jest w tym jakaś prawda? Oto realia:
„Dach można zamknąć, gdy słońce świeci.
        Jak deszcz leje nie wolno, bo się rozleci...”
Pisząc proroczo, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, autor proponuje by:
 „Zalaną płytę można zarybić,
Mistrzostwa wędkarzy zorganizować.”
To by się zgadzało z ogólną tendencją, by ten obiekt nazwać „Basenem Narodowym”.
Autor zwraca uwagę na jeszcze jeden temat związany z wodą, to fontanna.
 „...Siku, siku, sik,
        Siedzę i patrzę, cholera mnie bierze,
        Tyle wody się marnuje,
        Gdzie są wodomierze?...”
Lecz po co tyle troski o wodę? Przecież jest wyjście:
 „...Nic się nie stanie, za zmarnowaną wodę
        Zapłacą starachowiczanie.”
W „Satyrze unijnej” jest genialne rozwiązanie problemu żywnościowego i zdrowotnego Polaków. Zgodnie z kociokwikiem telewizyjnym Wiśniowiecki przypomina:
        „...Cieszmy się rodacy!
        Jesteśmy w Europie!...”
Przed nami wspaniała przyszłość. Autor zapewnia:
        „...Z głodu nie pomrzemy!
        Lebioda i pokrzywa
        Rośnie nam obficie...
        Po takich potrawach
        Nie grozi nam tycie.
        Będzie Polak szczupły,
        Zgrabny
        Życie swe przedłuży,
        Bo takie menu
        Każdemu służy.”
W wierszu „Kolejarska spółka” opisane jest typowe polskie zjawisko ekonomiczne. Autor ujmuje to w sposób następujący:
        „...Spółka Akcyjna
        tak „dobrze” działa,
        że przedsiębiorstwo
        wciąż się rozwala.”
Jako częsty podróżnik drogą żelazną, popieram autora. Jadąc pociągiem, siedzę na kilku spółkach. Od wagonów, od elektrowozu, od przewodów elektrycznych, od obszaru terytorialnego, od torów – w tym wypadku nie wiem, kto zarządza lewymi czy prawymi szynami.
Wiersze Sergiusza Wiśniowieckiego to wyborna satyra na Rzeczypospolitą. W końcu mamy przykład, że jakieś idee są wiecznie żywe. Wiśniowiecki jako kronikarz satyryczny, uwiecznił wiele przejawów rodzimego rozgardiaszu. Niech będzie przykładem wiersz „Prawica się wali”.
        „Wal się prawico, wal...
        Odejdź w siną dal,
        Bo gdy naród Ci dowali
        Nie wiem, czy będziecie cali”
W konkluzji.
Przyłączam się do Wiśniowieckiego za jego mądre, trafne spostrzeżenia zawarte w wierszach satyrycznych. Myślę, że do nas dołączą tłumy z polotem i myśli i rozumu.